Jestem?
Jak owad w bryłce bursztynu,
Jak promień w kropelce rosy,
Jak czas zaplątany w poduszki
I blask świecy drgający w nocy.
Jestem
Jak kamień na dróg rozwidleniu
Co ścieżki sam wybrać nie może.
Jak statek bez żagli w porcie
Patrzący z tęsknotą na morze.
Jestem – a może mnie nie ma?
Jestem – czy aby tu i teraz?
Jestem kamieniem i statkiem
I bryłką bursztynu i rosą.
Jestem płomieniem świecy,
Co gaśnie upojną nocą.
no z pewnym prawdopodobieństwem
tak
🙂
w sumie
chyba ciężej być pewnym istnienia innego człowieka
niz wlasnego
😀
Pewnie tak. Zależy to od nastroju i innych spraw.
Wiosennej burzy zielona grzywa
Horyzont smuży, bruki obmywa
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Skaleczy serce bolesna drwina
Świat się nie kończy i nie zaczyna
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Oby nam dane było najwięcej
Otwarte oczy i czułe serce
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Jest frasobliwa radość istnienia
Kto nie przeżywa świata nie zmienia
A my naprzeciw
A my z nadzieją
A my jak dzieci
Niech nas wyśmieją
My pomachamy do nich z daleka
Tak długa droga jeszcze nas czeka
(Jonasz Kofta. Tytuł: „Radość istnienia”, roku nie znam)
„Świat zobaczyć w ziarenku piasku, Niebo w dzikiej roślinie, Nieskończoność uchwycić w ręku, a Wieczność w godzinie”
Spadam 🙂
Stuk, puk
Stuk, puk, stuk,
Kto tam, to kto?
To ono tak stuka
I puka: puk, puk.
Tak ma to z siebie
Tak robi i już.
Raz puk, raz stuk
A czasem pup,puk,puk,puk,puk…
Ach nie spiesz się tak
Bo nie ma dokąd.
Twój takt to tak:
Stuk puk, stuk puk, stuk puk ….
Zamieszczam to śmiertelnie serio!
Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie:
I w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie.
Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje,
Cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje.
Wdzięcznym Cię tedy sercem. Panie, wyznawamy,
Bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy.
Tyś Pan wszytkiego świata. Tyś niebo zbudował
I złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował.
Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi
I przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi.
Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi
A zamierzonych granic przeskoczyć się boi.
Rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają,
Biały dzień a noc ciemna swoje czasy znają,
Tobie k woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi,
Tobie k woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi,
Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa,
Potym do gotowego gnuśna Zima wstawa.
Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie,
A zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie.
Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności,
A Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości.
Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie!
Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie.
Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi,
Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi.
Dzięki
Spokojnej, dobrej nocy 🙂